Właśnie dziś, w redakcji francuskiego czasopisma pt.: Charlie Hebdo – doszło do przerażającej i straszliwej tragedii. Fanatyczni mordercy wykrzykujący hasła: „Allah jest wielki!” oraz „Pomściliśmy Proroka!”, w wyrachowany, metodyczny, w pełni świadomy i zorganizowany sposób odebrali życie dwunastu ludziom, w tym czterem znanym rysownikom: Stephane Charbonnier, Jean Cabut, Bernard Verlhac oraz Georges Wolinski.
Mordercy nie strzelali na chybił-trafił. Dokładnie wiedzieli, do kogo przyszli i po co – a może raczej: po kogo? Jak wieść niesie, pogróżki wobec redakcji sięgają roku bodaj 2007.
Wszelaki komentarz wydaje się w tym miejscu praktycznie chybiony: ogromnie trudno dobrać właściwe, kulturalne jednocześnie sformułowania, by poniżyć morderców, zarazem oddając cześć i zasłużoną żałobę wobec wszystkich, którzy polegli tego dnia z rąk zaślepieńców, religijnych fanatyków i zwyrodnialców.
Z pewnością, Drodzy Państwo, możecie uznać niniejszy akapit za dalece kontrowersyjny, ale według naszego gro redakcyjnego, wszyscy znaleźliśmy się w momencie – mimo oczywistej tragedii i haniebnej zbrodni zadanej z tak zwaną zimną krwią – wyjątkowo stosownym i dobitnym, by dopowiedzieć, iż narzucający się współczesnym społeczeństwom wszem i wobec motyw „poprawności politycznej” oraz „tolerancji”, właśnie w tej chwili – w chwili bezpłodnego naszego płaczu nad bestialsko zamordowanymi – zbiera swoje własne żniwo…
Innymi słowy: dość już pobłażania wobec postaw, które wryte w mentalność od pokoleń, skutecznie odczłowieczają ludzi z marnego cienia ich biologicznego człowieczeństwa. Żadna religia nie ma prawa być tłumaczeniem – dla nikogo. Dość gościnności wobec istot nieludzkich, nie znających ani strachu, ani wstydu, nie mówiąc o elementarnych odruchach rozsądku. Każdy z nas winien mocno uważać, kogo zaprasza do swojego stołu, bo gościnność, podobnie do poprawności politycznej, a nawet do tolerancji, stanowczo posiada ściśle wyrysowane granice. Nic więcej w powyższej sprawie powiedzieć się nie da.
Bądźmy zdrowi, i nader wszystko – niezwykle czujni.
Brzydzimy się tymi, którzy dzisiaj zamordowali, którzy są puści wewnątrz, wydrążeni z esencji ludzkiej niczym wydmuszka. Słabi i krusi, jak skorupka. Tragicznie „śmieszni” i niczego niewarci.
Łączymy się w żalu razem z Bliskimi Ofiar, którym dziś we Francji odebrano życie. Współczujemy; zarazem walczymy z naturalną, absolutnie organiczną falą gniewu na morderców, który to gniew gotuje nam krew w żyłach. Być może istotnie mordercy sądzą, iż „pomścili proroka”, lecz dodamy już krótko: dzień dzisiejszy niesie ze sobą jeszcze więcej ofiar – zamordowaliście naszą gościnność, tolerancję i akceptację.
Z wyrazami szacunku wobec tragicznie zmarłych i Ich Rodzin, ze współczuciem, powagą i pełną odpowiedzialnością za swoje słowa,
Lyo Art Grupa