Wielki kraj wiecznie głodny, destruktywny, samotny i dramatyczny cierpieniem swych obywateli. Świat pomiędzy czasem a przestrzenią, zawieszony w swej dekadencji z jedną jedyną marką tożsamości narodowej – armią. Rosja…
Kraj zaplątany w naszą europejską historię udziałem w kampaniach wojennych, najeżdżający i najeżdżany. Jego historię moderowały Niemcy, tworząc zręby tego państwa i eksportując do niego rewolucję. Państwo jak z kart literatury science-fiction, rządzący się własnymi zasadami poza demokracją, poza ekonomią, nie do końca możliwy do zrozumienia przez samych Rosjan. Pojęcia naród i społeczeństwo – mają w Rosji inne znaczenie, bliższe raczej pojęciu „lud” niż „obywatele”. Rosja nigdy nie miała szansy na prawdziwą demokrację, nigdy nie zaistniała jako państwo w tej kategorii; wprawdzie pojawiły się w jej historii krótkie epizody o takim charakterze, lecz były natychmiast tłumione i niszczone, za to opłacone destabilizacją kraju. Ile razy – choćby na krótko – pojawiła się szansa na państwo obywatelskie, tyle razy kończyło się to tragiczną sytuacją ekonomiczną i destabilizacją państwa z jednoczesnym wzrostem zjawisk patologicznych. W rezultacie stała się państwem wsobnym, bez końca histerycznie odmieniając – rosyjski, Rosjanie, Rosja; w każdym możliwym zestawieniu i nie ma to wymiaru tradycyjnie rozumianego jako nacjonalizm, jest raczej formą modlitwy o wymiarze mistycznym, zaklinającym rzeczywistość rozsypującą się natychmiast w rękach, kiedy patrzeć na nią bez tego filtra.
Wielkiej Rosji tak naprawdę nikt nie chce, nawet nie chcą jej sami Rosjanie, ale nie ma żadnego innego scenariusza i nie jest możliwe żadne inne rozwiązanie, ponieważ w każdej innej sytuacji rozpoczyna się proces rozpadu, a władzę nad państwem przejmują struktury mafijne. Ponieważ Rosja nigdy nie była wolna, nigdy też nie stworzyła się sytuacja, w której powstałyby trwałe struktury społeczne mogące zapewnić temu państwu przetrwanie. Bez terroru państwo ulega destrukcji, a na powstanie nowego, trzeba by czekać 50 lat. W sytuacji kryzysowej władzę nad państwem przejęły struktury związane ze służbami wywiadowczymi i doprowadziły do względnego uporządkowania kraju. Jednak ustanowiły jako formę jego zarządzania – satrapię. Ruch ten, z punktu widzenia Rosjan – konieczny, doprowadził jednak natychmiast do wycofania Rosji z rodzin państw europejskich i posteuropejskich, wpychając ją w model charakterystyczny dla struktury zarządzania dla państw Wschodu. Każda satrapia, a jeszcze do tego – wywodząca się ze służb wywiadowczych, opiera się o siłę własnej armii, aby armia była zdrowa, silna i stanowiła oparcie, musi być w stanie stałej gotowości; aby utrzymać stan gotowości, należy ją sprawdzać i zmuszać do działania, ponieważ gnuśnieje, zaś dowódcy zaczynają się zastanawiać na słusznością danego układu rządzenia krajem.
Dla rosyjskiej satrapii działania wojenne na Ukrainie są przesłaniem do własnego narodu, tak jak były nimi działania na Kaukazie i w Czeczeni. To informacja do własnego narodu – nie ma wolności dla innych, tym bardziej nie ma jej dla nas samych. Jeśli ktokolwiek myśli, że satrapa jest władcą absolutnym, myli się. Satrapa podlega uważnej obserwacji i jest gwarantem, a także zakładnikiem, ustalonego określonego układu wewnętrznego, jakiekolwiek naruszenie tego status quo kończy się dla satrapy tragicznie. Przekaz, jaki ma dla nas wszystkich Rosja, jest jeden: wolności nie ma, wolność nie istnieje…
…Europa jeszcze nie może w to uwierzyć.
Leonard Jaszczuk