Życie jest szalenie krótkie. Nieważne, co wczoraj, ani co jutro – życie jest teraźniejszością. A teraźniejszość, to dalece szczupła warstwa, wręcz wąska szczelina, przez którą spoglądasz na popełnione uczynki oraz na przyszłe, niezaistniałe jeszcze, uczynki.
Właściwie, teraźniejszości wcale nie ma. Wszystko, co myślę teraz, w danej chwili – już pomyślałam, stało się wczoraj. Wszystko, co myślę teraz, co planuję w danej chwili – jeszcze się nie zdarzyło, to będzie jutro. Czyli gdzie się toczy prawdziwe życie? Czym ono faktycznie jest?…
Właśnie tym: świadomością przemijalności. Niczym innym i niczym więcej. Człowiek zna właściwości upływu czasu, i tym różni się od zwierząt. Nawet jeśli nie rozumie zasadności tego upływu – zna go, bo codziennie, w każdej chwili, doświadcza przemijalności na sobie samym. Za dnia czuwasz, w nocy spowija cię sen. O poranku jesteś rześki i młodszy, wieczór zastaje ciebie zmęczonym i starszym.
Nie wiadomo, czym dokładnie jest czas, ale wiadomo, że wszystko się zmienia. Życie – płynie. Życie stanowi kruchą istotę, która samodzielnie przepływa przez poszczególne cykle biologiczne. Życie zna początek, rozwinięcie i zakończenie – nie sposób zatrzymać życia w jednym punkcie, nie można oczekiwać od życia, że osiągnąwszy zadowalający nas stan uznany za normę, pozostanie w nim, byśmy spokojnie mogli się życiem cieszyć.
Życie nie zna i nie rozumie spokoju, ponieważ nawet gdy osiąga równowagę, jest to równowaga dynamiczna, nie znająca błogości okrzepnięcia w ustalonym miejscu.
Życie jest bezwzględne i apodyktyczne. Jego bezwzględność determinują naturalne ograniczenia – prawa natury, biologii, instynkty i atawizmy. Na nic zdadzą się górnolotne refleksje i marzenia, kiedy ciału chce się pić i jeść. Nasza świadoma wola podążać musi za pragnieniami organizmu. Życie w swym pierwotnym – cielesnym i prymitywnym – ujęciu dyktuje nam swój obraz; życie samo „wie”, co z nami będzie, kim się staniemy…
Istnieje teoria mówiąca o tym, że cała ludzkość dysponuje jedną duszą. Każdy, kogo spotykasz codziennie, jest dokładnie tobą: spotykamy tylko naszą własną duszę ujętą w różnych czasach swojej ewolucji.
Ta szalona teoria pokazuje, jak gorzko możemy się pomylić w ocenianiu tak innych, jak siebie samego. Jeśli przywykliśmy do myślenia liniowego, będzie nam trudno przełamać intelektualną blokadę, by zagłębić się w rozważania o nieskończoności. Bo tym właśnie byłoby życie – czystą nieskończonością, kiedy założymy, że każdy, kogo spotykamy, będzie nami z wczoraj lub nami z jutra. Ta dziwna teoria przeciwstawia się przemijalności, która dzisiaj spełnia podstawową rolę bycia miarą życia. Ta teoria burzy naszą świadomość przemijalności, godząc bezpośrednio w definicje czasów: przeszłego, teraźniejszego i przyszłego.
Jeżeli w każdej bieżącej chwili spotykamy samego siebie, to w każdej jednostce czasowej naszego życia – rodzimy się, dojrzewamy, starzejemy i umieramy. W tej chwili więc, pisząc ten tekst, narodziłam się i umarłam nieskończoną ilość razy. Oto, jak uzyskałam nieśmiertelność.
Justyna Karolak