Masz na myśli sformułowanie „zimna kalkulacja”, a mówisz „ekonomia”. Pomylone słowa znajdziesz wszędzie. Nie musisz się silić, by systematycznie je znajdować. Bo pomylone słowa są wiatropylne, płodzą się i płodzą na potęgę, a nie potrzebują w tym celu żadnej interakcji. Może i ameba mogłaby bez kłopotu „płodzić” pomylone słowa, ale na przykład mówić jej się nie chce… tak jak człowiekowi nie chce się myśleć, kiedy myli słowa, i czyni to nagminnie.
Mówisz „ekonomia” (zamiast zwykła, zimna i przyziemna kalkulacja), bo powołać się w swej autorskiej, subiektywnej wypowiedzi na uznaną nazwę nauki, oznacza umieścić automatycznie swoją wypowiedź w strefie powagi, podniosłości i pozadyskusyjności. Przy założeniu, że Twój interlokutor – jest idiotą.
Mówisz „kapitał ludzki”, zamiast „umiejętności człowieka”, bo uprzedmiotowienie podmiotu Twojej wypowiedzi, czyli człowieka, pomoże Ci przybrać personę ważną, sprawującą władzę, i profesjonalną. Przy założeniu, że Twój interlokutor – jest idiotą.
Wieńczysz swoje zdania krzywo brzmiącą, acz modną formułą: „prawda?”, zamiast zapytać: „co sądzisz?”. W ten sposób przybierasz ton przedszkolanki – w stosunku do dorosłych ludzi. Ten pseudo dydaktyczny ton rzeczywiście na nich podziała – przy założeniu, że Twoi interlokutorzy są idiotami.
Wiatropylność niesie „nasionko” daleko i sieje zgodnie z przypadkiem – oraz Twoją wolą, bezmyślna amebo. Przykłady mnożą się na potęgę:
- zwarte, punktowe „tak?” na końcu każdego zdania – zamiast: „czy dobrze się wyraziłem?”, „czy moja wypowiedź była dla ciebie czytelna?”, „czy zrozumiałeś, co miałem na myśli?”, „czy zgadzasz się ze mną?”
- „nie wydaje mi się, że” – zamiast: „uważam, że”, jak gdyby klarowne wysłowienie swojego stanowiska było za trudne dla adresata.
- „chyba na pewno” – zamiast: „chyba” albo „na pewno”. Ten oksymoron o upośledzonej jakości ma za zadanie otworzyć Ci furtkę do wygodnego asekuranctwa.
- oszczędnie odcedzone „jestem na diecie” – zamiast precyzyjnego: „odchudzam się”. Nie każda dieta ma za zadanie odchudzać, ale zapewne nie wiedzą o tym Twoi interlokutorzy – kiedy są idiotami.
- „ewolucja” zamiast „progres”, „proces”, „postęp” czy „wzrost” – bo „mądrzej” jest ewoluować, a „głupiej” się rozwijać.
- „elokwentna myśl” zamiast „wartościowa, cenna myśl” – bo „inteligentne” (czytaj: trudne) słowo skutecznie podkreśli „inteligencję” (czytaj: „amebowość”) autora wypowiedzi, w przeciwieństwie do słowa zwyczajnego (czytaj: zbyt pospolitego), które mogłoby poświadczyć jedynie jego „pospolitość” (czytaj: normalność)…
Przykłady pojedynczych zwrotów mnożą się na potęgę, a z nich budują się – jednakowoż wiatropylnie – całe zdania:
- „Nie wiem, jak ty, ale ja vice versa uważam tak samo”
- „De facto nie masz racji, bo w rzeczywistości sensu stricte miałem na myśli całkiem co innego”
- „Po pierwsze primo, to nieprawda, a po drugie primo, jesteś głupi”
- „Niesłychanie niewiarygodna jest ta wymiana zdań, co najmniej z częścią z nich jestem zmuszony się zgodzić”
- „Klimat jest taki, że nie wiadomo, co będzie jutro”
- „Nie lubię tej parasolki, ale tobie pasuje do ubrania, więc możesz sobie wziąść”…
Z pokorą,
Justyna Karolak